07.11.2024
Udostępnij:Udostępnij na Twitterze

Technologiczne kulisy wdrożenia systemu Pimcore w sklepie internetowej - case study Poczty Kwiatowej

30 minut wystarczyło, aby poruszyć kluczowe aspekty wdrożenia Pimcore w sklepie internetowym – właśnie tyle mniej więcej trwał nasz ostatni webinar z udziałem specjalistów z Advox Studio. Paweł Podjacki (Head of Project Management) w rozmowie z Jackiem Lisonieniem (Team Leader zespołu Pimcore) przedstawili najważniejsze aspekty związane z uporządkowaniem danych i usprawnienirm zarządzania nimi w ramach systemu Pimcore dla Poczty Kwiatowej – największej kwiaciarni internetowej, będącej częścią międzynarodowej sieci florystycznej Interflora.

Podczas webinaru prowadzący przeanalizowali możliwości systemu Pimcore oraz praktyczne aspekty jego wdrożenia, a w szczególności zwrócili uwagę na to:

  • dlaczego Pimcore jest idealnym rozwiązaniem dla firm zarządzających treściami w wielu kanałach i na rynkach zagranicznych?
  • jak przebiegała integracja platformy z Pimcore oraz ile osób było zaangażowanych w projekt?
  • jakie customowe rozwiązania i integracje (np. z Chat GPT i Deepl) zostały stworzone, by sprostać wymaganiom klienta?
  • jakie wyzwania pojawiły się w trakcie projektu i w jaki sposób udało nam się je przekształcić w sukces?

Zapraszamy do obejrzenia wideo lub - jeśli wolisz - przeczytania transkrypcji rozmowy, którą znajdziesz poniżej?

System Pimcore dla największej kwiaciarnii internetowej w Polsce - transkrybcja webinaru

Paweł Podjacki (PP): Cześć wszystkim. Witamy Was na naszym webinarze. Dzięki za dołączenie, dzięki za zapisy. Jest z nami dzisiaj…

Jacek Lisoń (JL): Jacek Lisoń, team lider zespołu zajmującego się wdrożeniami oraz przygotowaniem systemów Pimcore oraz systemów opartych o framework Symfony.

PP: A ja nazywam się Paweł Podjacki. Jestem kierownikiem działu projektowego w firmie Advox.

No i właśnie słowem wstępu - skąd my tu jesteśmy i w jakiej firmie działamy? Jako Advox wspieramy technologicznie branżę eCommerce w sprzedaży B2C i B2B poprzez wdrożenia platform sprzedażowych, integracje API, analizy przedwdrożeniowe i wiele innych, w tym także zaawansowane wdrożenia systemów PIM - i to na PIMie dziś się skupimy.

Od 15 lat (przy czym ja na pokładzie jestem od niemal 7 lat) wspieramy naszych klientów w rozwoju ich systemów eCommerce i nie tylko, bo działamy również na systemach okołosprzedażowych, takich jak właśnie Pimcore i wiele, wiele innych.

Dzisiaj z Jackiem chcieliśmy porozmawiać na temat jednego z ostatnich wdrożeń. To jest wdrożenia dla naszego długoletniego klienta - firmy Poczta Kwiatowa, którą prawdopodobnie kojarzycie. Być może nawet sami mieliście okazję korzystać z jej usług i produktów, bo to nie tylko są produkty. To jest też wręcz cała usługa, jaką oferuje Poczta Kwiatowa, działająca zarówno na skalę krajową, jak i za granicę w ramach grupy Interflora.

Jakbyś mógł, Jacek, jako prowadzący ten projekt i zaangażowany w niego od blisko roku (jeżeli chodzi o analizę przedwdrożeniową) powiedzieć kilka słów na temat tego, czym się charakteryzuje Poczta Kwiatowa? Jakie tam (w projekcie) mieliśmy wyzwania? Z czym na dobrą sprawę się mierzyliśmy i jak to wszystko się zaczęło?

JL: Zacznijmy więc może od faktycznie - od samego początku. Skąd pomysł na tego Pimcore’a? Jaki był cel? Jakie było założenie? Z czym przyszedł klient do nas, bo to też jest jednak ważna kwestia? Klient zgłosił się do nas, ponieważ chciał, faktycznie, mając tak duży asortyment oraz tak wiele systemów połączonych, rozszerzyć swoją działalność na różne rynki i więcej krajów zagranicznych, ponieważ Poczta Kwiatowa jest częścią wspólną konsorcjum Interflora, która faktycznie działa nie tylko w Polsce, ale i w 140 różnych krajach na świecie. Stąd…

PP: No właśnie, a tutaj skupmy się na chwilę, jeżeli chodzi o ten rynek krajowy, bo jednak większość z Was i mimo wszystko my również przy wdrożeniu skupiliśmy się w dużej mierze na tym rynku krajowym (nie tylko, ale w dużej mierze).

Poczta Kwiatowa to jest kwiaciarnia internetowa, oferująca zarówno faktycznie bukiety, jak i również wiązanki z okazji różnych wydarzeń (sezonowych czy prywatnych), ale również wspierająca swoich klientów w dostarczeniu pewnego przeżycia, pewnej usługi, jeżeli chodzi o czas dostaw, jeżeli chodzi o produkty towarzyszące temu, czyli nie tylko kwiaty, ale również jakieś dodatkowe upominki - pluszaki, czekoladki. W tej chwili, jeżeli się orientujesz, jaką tam (w projekcie) mamy bazę produktową, z którą przyszło nam się mierzyć?

JL: To jest kilkadziesiąt tysięcy produktów. Faktycznie przy samym wdrożeniu czy przy wszystkich innych towarzyszących temu procesach - mieliśmy jednak dosyć sporą skalę produktową. Był to podział gdzieś na różne miejsca, skąd pobieraliśmy te dane i tak dalej, i tak dalej. Stąd faktycznie w momencie importów, czy innych rzeczy musieliśmy sobie poradzić z dostosowaniem tych danych, na których działamy na co dzień produkcyjnie do tego, co chce klient faktycznie używać i w jaki sposób chce przetwarzać te dane, ponieważ wiadomo - każdy chce wprowadzając takiego PIM’a mieć coś lepszego niż miał, więc gdzieś w drodze importów i innych rzeczy z tych różnych źródeł dbaliśmy o to, żeby faktycznie klient w trakcie procedury startu miał gdzieś te dane bardziej poukładane niż miał.

PP: Ok, i myślę, że tu możemy właśnie chwilkę się też zatrzymać na tej procedurze startu. Rozmawiamy o kliencie, który ma sprzedaż mocno sezonową - jak żaden inny. W szczytowych momentach z okazji np. Dnia Matki, Dnia Kobiet, Walentynek i w zależności od sezonu potrafi mieć ruch na poziomie 230 000 unikalnych użytkowników miesięcznie.

JL: Dokładnie, w momentach peakowych faktycznie mocno musimy dbać o to, żeby ten dostęp do serwisu był na wysokim poziomie, świadcząc nasze usługi. Musimy w tym czasie być dostępni, ale to też nasza dostępność nie zmieni tego, że sam system musi działać w miarę wydajnie, co do ilości ruchu, który mamy. Dlatego faktycznie w tych momentach kryzysowych, nazwałbym to peakowych, dla klienta bardzo ważna jest dostępność naszych systemów.

PP: No właśnie, i teraz tak, bo mamy oczywiście system eCommerce, który ma już swoje lata, jest mocno dojrzały, zaawansowanych w latach. Z tym też się wiązały pewne wyzwania - tutaj nie będziemy się skupiać na dostępności samego serwisu eCommerce i usług z tym związanych. Bardziej mnie interesuje to, co jest kluczowe dla wdrożenia Pimcore’a jako systemu do zarządzania informacją produktową i związaną z tym też (charakterystyczną dla Poczty Kwiatowej) sezonowością, zarówno produktów, jak i cen.

Gdybyś mógł chwilę skupić się właśnie na tym, jak podeszliśmy do tego, aby zapewnić użytkownikom docelowym i samej Poczcie Kwiatowej dane produktowe “up to date”, łącznie ze stockami (zapasami), cenami, opisami produktowymi?

PP: Tak, tu zahaczamy o duże spektrum, jeżeli chodzi o dane i dostęp do nich. Szczęście samego Pimcore’a w tym całym układzie jest takie, że nie jest to faktycznie narzędzie, którym sprzedajemy. Jest to narzędzie dostarczające informacje. Jednak cały okres przygotowawczy do tego momentu peakowego jest kluczowy z perspektywy klienta, ponieważ są to odpowiednie interwały pomiędzy jednym a drugim wydarzeniem, które tutaj mamy. Mam na myśli np. Dzień Matki, który jest najbardziej peakowym momentem dla całej branży lub Walentynki czy Dzień Kobiet.

Stąd mieliśmy wyzwanie, ponieważ przy systemach ze starszą technologią faktycznie musimy duży nakład zrobić na optymalizacja procesów, które będą ostatecznie wysłały dane do tego systemu zewnętrznego, żeby faktycznie przy zmianie produktowej czy też sezonowości zdążyć pomiędzy tymi momentami peakowymi. To jest jeden temat. Drugi temat, tak jak już poruszyłeś, faktycznie te ceny sezonowe.

Sezonowość tutaj odgrywa kluczową rolę, ponieważ jak wiemy, kwiaty rosną powiedzmy od kwietnia do sierpnia. Mamy dostępność sezonową, z którą musieliśmy sobie poradzić, czyli w momencie zakończenia sprzedaży takiego kwiata, on jak najszybciej musi zniknąć faktycznie z systemu zewnętrznego. Dalej idąc ceny sezonowe, gdzie faktycznie upominki potrafią w różnych momentach kosztować w różny sposób. Dlatego przygotowując się na przykład z roku na rok do innych momentów peakowych, musimy szybko w miarę zaktualizować te ceny, żeby jak najszybciej we wszystkich kanałach sprzedażowych były jak najaktualniejsze.

Coś, o czym jeszcze wcześniej nie wspomnieliśmy, a myślę, że warto tutaj dziś nadmienić. Jest wiele kanałów sprzedażowych oraz wiele języków i miejsc docelowych, gdzie sprzedajemy te kwiaty i różne bukiety. Musimy tutaj też zadbać o to, żeby w każdym z tych miejsc odpowiednia informacja się znalazła. Sama główna informacja, która krąży pomiędzy różnymi kanałami sprzedażowymi, niekoniecznie jest tą informacją, która ma trafić w odpowiednie miejsce w naszym systemie eCommerce

PP: Okej, no właśnie i wspomniałeś o tej wielokanałowości, gdybyś mógł rozszerzyć temat i wyjaśnić co rozumiesz przez kanał sprzedaży na dobrą sprawę. Czy to jest każda instancja sklepu eCommerce, czy to są również marketplace’y?

JL: Jak to wygląda? Akurat jeżeli chodzi o przykład tego klienta, mamy tutaj różne systemy niekoniecznie typu Allegro, Amazon itd. Bardziej są to systemy ich (Poczty Kwiatowej) wewnętrzne eCommerce’owe: B2B i B2C w różnych technologiach.

Także tutaj jeżeli chodzi o kanał sprzedażowy, to jest po pierwsze podział na faktycznie te instancje, na website’y, czyli odpowiednie strony internetowe, które dla końcowego użytkownika są różnymi sklepami (dla nich mogą być w ramach jednego systemu w zależności od architektury) oraz na samym końcu podział jest faktycznie na kanały sprzedażowe i językowe, czyli jeżeli sprzedają w różnych krajach, to dla nas docelowym contentem są te kanały sprzedażowe.

PP: Innymi słowy, jeden i ten sam produkt można wysłać na dwie różne platformy eCommerce, dostępne dla użytkownika końcowego, jednocześnie mając to samo SKU i uzupełniając mu opisy na poziomie warstwy językowej w zależności od potrzeb.

JL: Dokładnie, czyli idąc od samego początku - możemy mieć dane współdzielone, które zmieniając dla jednej platformy zmieniamy dla wszystkich dokładnie na taką samą, czyli tak jak tutaj dobrze wspomniałeś, przykładem może być opis długi i krótki. Opis krótki możemy mieć dla wszystkich jednakowy i wtedy zmieniając jedną wartość zmieniamy dla wszystkich, bądź per kanał sprzedażowy, czyli np. język polski, język angielski lub różne store’y mogą mieć faktycznie różne wersje.

PP: Ok. Czyli myślę, że tutaj już gdzieś udało nam się przedstawić takie “overview” tego projektu. Jakie wyzwania miał klient przed sobą i co chciał osiągnąć przez wdrożenie systemu Pimcore, o to zahaczyliśmy. Natomiast gdybyśmy się teraz mogli cofnąć parę kroków wstecz i zacząć na dobrą sprawę od tego jak wyglądało w ogóle projektowanie tej architektury i na jakie problemy Poczty Kwiatowej odpowiadaliśmy tym wdrożeniem wspólnie z klientem?

JL: Tak, na samym początku gdzieś przy rozmowach wstępnych na temat Pimcore’a i w ogóle zasadności wdrożenia Pimcore’a, ponieważ tutaj też warto nadmienić, że decyzja o wprowadzeniu samego Pimcore’a nie była przypadkowa. Robiąc z klientem kilka spotkań, stwierdziliśmy, że mając mnogość różnych systemów, które odpowiadają za zasilanie danymi oraz systemów odbiorczych, warto mieć ten punkt środkowy, do którego pozbieramy te dane i odpowiednio je przetworzymy. Co jest ważne w tym samym układzie, przetwarzanie tych danych powinno być w jednym miejscu dla wszystkich produktów, dla różnych kanałów sprzedażowych. Stąd stwierdziliśmy, że faktycznie tym miejscem docelowym będzie Pimcore, który przetwarzając dane, prześle je po prostu dalej.

PP: Ok, czyli jeżeli dobrze rozumiem przed wdrożeniem Pimcore’a mieliśmy tutaj do czynienia z sytuacją, w której na sklepie Pocztakwiatowa.pl użytkownik dostawał dane produktowe z kilku różnych źródeł?

JL: Tak jest. Były to zarówno wdrażane produkty przez użytkowników (w przypadku produktów krajowych) oraz systemu zewnętrznego, który wdrażał produkty zagraniczne.

PP: Pewnie też sporo pracy na CSV?

JL: Dokładnie, różnego typu rozwiązania były prowadzone, jednak dużą wartością dodaną w tym samym układzie było to, aby produkty wprowadzone do innego systemu zewnętrznego, zagranicznego, jak najszybciej trafiły na kanały sprzedażowe polskie lub zagraniczne, ale obsługiwane przez całą Pocztę Kwiatową.

PP: Tu wracamy do sezonowości, jednak w momencie, w którym się zdecydujemy (jako klient końcowy) na skorzystanie z usług Poczty Kwiatowej oczekujemy tego, że będzie faktycznie to “same day delivery” zapewnione i z konkretnym bukietem, który wybraliśmy dla partnera, partnerki, żony, matki, ojca. Także to jak najbardziej jest faktycznie kluczowe...

JL: Też chodzi tutaj o szeroki wachlarz tych systemów zewnętrznych mówiących, że z wielu krajów, te towary powinny, jak najszybciej na naszych stronach wewnętrznych się znaleźć.

PP: Stronach wewnętrznych?

JL: Chodzi o nasze systemy eCommerce’owe, jeżeli nasze mówię o systemach Poczty Kwiatowej. Jeżeli już mówimy w tych aspektach, to faktycznie przechodzimy przez to. U klienta też bardzo ważne było, że jeżeli to zostało raz przerobione w systemie zewnętrznym i mamy te dane oraz możemy w jakiś sposób zautomatyzować ten proces. Nie zajmujemy się procesem wprowadzania produktu wewnętrznie - zewnętrzne dane od samego momentu wejścia przetwarzamy na tyle, że jesteśmy w stanie od razu te dane udostępnić na zewnątrz do naszych eCommerce’ów, nie dotykając w ogóle w żaden sposób SKU. Dane odznaczają się w systemie, klient ma dostęp do tego i wie, które przeszły przez nas automatycznie i zawsze mogą się do tego cofnąć i przejrzeć, czy faktycznie wszystko tam było w porządku i ewentualnie zmienić nawet masowo czy w jakiekolwiek sposób dane, o których mówimy.

PP: Czyli w dalszym ciągu klient zasila Pimcore’a w sposób powiedzmy oryginalny, bazowy, pierwotny - w tej chwili już danymi produktowymi z kilku źródeł. Mogą to być: pliki CSV, zewnętrzne systemy ERP, systemy magazynowe i zasilanie tych danych poprzez API. Następnie w Pimcorze jest możliwość agregacji tych danych, bądź automatycznej wysyłki do systemów eCommerce tak, żeby użytkownik końcowy miał do tego dostęp ad hoc bądź dostosowanie tych opisów, ujednolicenie, poprawienie ich, czy skorzystanie z dodatkowych funkcjonalności, do których pewnie przejdziemy za chwilkę, aby zwyczajnie podrasować te opisy produktowe wesprzeć sprzedaż, wesprzeć SEO oraz wesprzeć marketing w tych działaniach.

JL: Tak, ponieważ też te dane zewnętrzne nie zawsze faktycznie mają wszystko, czego byśmy oczekiwali. Dlatego też ludzie odpowiedzialni w biurze Poczty Kwiatowej wiedzą dokładnie, jaki produkt, w jaki sposób przerobić, żeby te dane wyglądały oraz też miały wartość nadaną. Nawet tak z pozoru błahe rzeczy, jak skład - w teorii wydawać, by się mogło zwykły pole - dla wielu informacja o alegernach mająca bardzo dużą wartość nadaną. My tak naprawdę 1 akcją masową możemy dla wielu produktów, czy też dla wielu bukietów wprowadzić odpowiednie dane i jest to wysłane ad hoc do systemu zewnętrznego.

JL: Czyli w dużym skrócie - w tej chwili zespół Poczty Kwiatowej zamiast pracować na kilku bazach danych, pracuje de facto na Pimcorze i na tym się skupia. Ewentualnie zewnętrzne zespoły dostarczają im surowe dane produktowe do systemu Pimcore.

JL: Tak. Jak już idziemy przez aspekty, które przeszliśmy w trakcie analizy przedwdrożeniowej, to też ważne jest przejście faktycznie ze starego systemu sprzedażowego do nowego w eCommerce, o którym też dyskutowaliśmy z klientem. Podjęliśmy wspólnie tą decyzję. Bardzo wiele funkcjonalności było po prostu zaszyte w tych starych systemach i żeby przejść na nowy system musieliśmy w jakiś sposób to ujednolicić, dlatego przenieśliśmy to do Pimcore’a, gdzie on obrabia te dane i on powinien być w tym samym układzie źródłem prawdy. Rozmawiając z naszymi klientami o tym, jaka jest przewaga Pimcore’a nad całą resztą - to nie powinniśmy trzymać danych w ERPie lub bezpośrednio w eCommmerce czy w innych miejscach, ponieważ te systemy zostają przesilone. Powinniśmy przenieść tą odpowiedzialność na Pimcore’a. Wtedy jest faktycznie sukces, w którym mówimy, że mamy jedno miejsce, z którego pobieramy jedne dane i zmieniając je w tym miejscu, każdy kanał sprzedażowy dostanie te same informacje…

PP: Bądź dostosowane w zależności od potrzeb.

JL: Dokładnie, w zależności co będziemy potrzebować

PP: Jeżeli chodzi o samo rozwiązanie Pimcore’a - w Poczcie Kwiatowej wykorzystywany jest Pimcore w wersji open source'owej. Czy była rozważana wersja Enterprise, czy stwierdziliście wspólnie z zespołem i z klientem, że nie ma takiej potrzeby w tym wypadku?

JL: Pimcore’a w ostatnich czasach bardzo mocno zaczyna uderzać wersję Enterprise'ową. Co mam na myśli poprzez “uderzać”? Przenosić pewne funkcjonalności, które pierwotnie były w Pimcore’rze natywnie do płatnej wersji Enterprise'owej. Na ten moment podjęliśmy decyzje, że wszystkie rzeczy, które mieliśmy w podstawowej wersji open source'owej byliśmy w stanie przy mniejszym lub większym nakładzie pracy dostosować do potrzeb klienta i to w taki sposób, żeby faktycznie klient ostatecznie dostał to, co chce w rozsądnej cenie, a nie dostał “duży kombajn” Enterprise'owy, za który będzie musiał cały czas płacić.

PP: Zakładam, że ww procesie wdrożenia bardzo istotnym aspektem było zaangażowanie klienta w omówienie wszystkich poszczególnych tematów. Ich aktualny system, który notabene będziemy planowali rozwinąć z klientem i przejść na nowszą technologię prawdopodobnie Magento 2, co też braliście pod uwagę od razu przy wdrożeniu. W jaki sposób układała się ta współpraca - jakbyś mógł pokrótce opowiedzieć o takiej codzienności oraz zaangażowaniu zespołu Pimcore’orowego z Twojej strony. Ile osób było zaangażowanych w projekt?

JL: Tak, właśnie zaczynając od początku, o którym mówiliśmy - przejście na Magento 2 w tym układzie też było dosyć istotne, ponieważ, tak jak mówiłem, te części składowe, które działały się w starszych systemach musiały zostać przeniesione do Pimcore, żebyśmy bardziej elastycznie przeszli ze starego na nowe rozwiązanie. To jest po pierwsze. Po drugie idąc faktycznie w zaangażowanie z klientem i zaangażowanie zespołowe, pierwotnie na pierwszym etapie zaangażowaliśmy osobę odpowiedzialną za układanie wszystkich pól, samego wyglądu wizualnego pod klienta oraz oczywiście - akceptację ze strony klienta.

PP: Aspektu wizualnego masz tutaj na myśli już samą użyteczność, jeżeli chodzi o administratora danych, nazwijmy to tak?

JL: Tak jest. Myślę, że wszystkie dane, które dostaliśmy od klienta, czyli jakie pola mają się znaleźć w jakich miejscach, poukładaliśmy to wizualnie pod klienta oraz daliśmy pewien zaczyn, żeby klient jak najszybciej mógł zobaczyć ten system oraz mógł sobie “poklikać” w tym systemie. temu klient mógł już się już na wczesnym etapie zapoznać z tym systemem, ponieważ przejście na Pimcore’a wiąże się też często gęsto z wieloma blokadami przed nowym systemem. Dlatego musieliśmy, jak najszybciej dostarczyć ten ten system oraz dostosować go jak najszybciej pod klienta, żeby faktycznie ci ludzie tam weszli, “poklikali”, oswoili się z tym systemem zanim, wdrożymy go produkcyjnie.

Następnie cały proces developmentu przebiegał stricte w powiązaniu z klientem. W pewnym momencie nawet podjęliśmy decyzję, że po nawet tygodniowych update’ach dla klienta przeszliśmy do przeprowadzania rozmów, co dwa dni rozmowę z klientem żeby jak najbardziej uczestniczył w tych procesach, był na bieżąco i żeby czuł się częścią tego projektu. Wydawało nam się, że to będzie to dobry kierunek i faktycznie wydaje mi się, że ostatecznie klient był bardzo zadowolony z tego i czuł się komfortowo. My tym bardziej byliśmy w stanie wziąć developerów, którzy mieli pytania, bądź jakieś sugestie do samego testera, który też brał udział w tych wszystkich “zdzwonkach” z klientem.

PP: Przy tego typu wdrożeniach, zwłaszcza kiedy to nie jest wdrożenie od zera, tylko przeniesienie pewnych rozwiązań do nowego systemu, to jest istotne, żeby poznać od podszewki potrzeby klientów. Rozumiem, że cały zespół nad tym pracował, czyli 3 programistów, tester oraz project manager?

JL: Dokładnie, taki był zespół, oczywiście rotowaliśmy w trakcie projektu z różnymi rzeczami w zależności od potrzeb klienta. Wiadomo, były różne etapy, więc też staraliśmy się podchodzić elastycznie do zadanych prac oraz tego, na jakim etapie jesteśmy i dostosować też pracę deweloperskie, ale - tak faktycznie na ten moment wyglądał zespół i teraz podobnie to wygląda w momencie wdrożenia systemu.

PP: Jesteśmy już z Pocztą Kwiatową po pierwszym okresie stabilizacji projektu, czyli po wykorzystaniu Pimcore’a. Powiedz mi proszę, bo faktycznie, tak jak rozmawialiśmy - zmieniło się to, że klient ma jedno źródło danych, gdzie może w jeden sposób zarządzać efektywniej. Natomiast, z drugiej strony pytanie, co rozróżnia wdrożonego Pimcore’a i rozwiązania, które dostarczyliśmy od “fancy Excela”? Jakie tutaj są wyróżniki? Co jest tą wartością dodaną względem starych dobrych CSV'ek?

JP: Słusznie zauważyłeś - duże grono firm “stoi” na Excelu i pewnie jeszcze długo będzie stało, ale plusy akurat w tym wdrożeniu i w każdym innym. Po pierwsze, nadal jesteśmy w stanie zarządzać tymi Excelami, czyli totalnie nie odcinamy klienta już od tych starych dobrych nawyków lub różnych rzeczy, które były potrzebne, ponieważ mamy faktycznie rozwiązanie które pozwala nam edytować to z tego poziomu, ale w faktycznie przy akcjach masowych, o których już gdzieś wcześniej wspominałem mamy zawsze walidację tych pól. Nie wprowadzimy sobie obojętnie jakiejś rzeczy zwykłym “Control + F”, nie zmienimy różnych danych, których nie chcemy, to jest po pierwsze. Po drugie - wersjonowanie, dzięki któremu jesteśmy bardzo prosto w stanie odtworzyć kilkanaście (jak nie kilkadziesiąt) zmian zapisów wcześniej. Jesteśmy też w stanie masowo zarządzić, że wracamy do pewnego miejsca, punktu stykowego, gdzie odtworzymy te dane w prosty sposób. Jest to w stanie zrobić nawet zwykły użytkownik. Nie wymaga to już prac programistycznych - nie są to stricte prace DevOpsowe albo inne, na samą myśl o których, niektórym po prostu włosy stają dęba. Tutaj zwykły użytkownik jest w stanie w prosty sposób sobie to odtworzyć. Ponadto, zmieniamy to nie tylko na jednym kanale sprzedażowym, tylko zmieniamy to od razu wszędzie. Gdybyśmy zmienili np. w 5 eCommerce’ach 1 daną, która byłaby wadliwa i to poszłoby na 5 kanałów sprzedażowych, to musielibyśmy odtwarzać w tych 5 kanałach sprzedażowych - otwierać logować się, szukać produktu i zmieniać. Tutaj jednym kliknięciem publikujemy zmiany, przywracamy i jesteśmy szybko w stanie to w prosty sposób odtworzyć.

PP: Okej, to akurat super, że mamy możliwość tego wersjonowania, możliwość zarządzania tą publikacją. Natomiast jeżeli chodzi o kwestie walidacji pewnych pól i sprawdzania poprawności danych, to jak tutaj to wygląda? Czy to jedna osoba musi tym zarządzać? Skąd przykładowo w momencie, w którym zasilimy Pimcore’a surowymi danymi z zewnętrznego systemu, mamy wiedzieć, że produkty są gotowe do publikacji i do wysyłania danych do docelowego kanału sprzedaży?

JL: Tutaj, żeby było ciekawiej, to o zahaczamy o dwa tematy. Pierwszy aspekt to jest walidowanie tych danych, które mamy. Użytkownik w prosty sposób, może samemu na przykład zarządzić, że to pole ma być unikalne, bądź to pole ma być wymagane, bądź inne proste walidacje.

Jeżeli chodzi o trudniejsze walidacje można albo z systemu wyklikać coś takiego i może zrobić to samemu użytkownik, bądź my możemy jeszcze zewnętrznie, programistycznie wszystkie te walidacje nadać. Jednak jest jeszcze drugi sposób. Rozmawiając z klientem dowiedzieliśmy się, które z tych danych, w jaki sposób mają się zachowywać w całym procesie. Co ważne dane, które zaczerpnęliśmy z bazy produkcyjnej nie były też danymi idealnymi, które klient chciałby mieć. Wyszliśmy więc naprzeciw z rozwiązaniem, w którym zaproponowaliśmy procentowe wypełnienie produktu. i też klient gdzieś bardzo się na to uśmiechnął.

Procentowe wypełnienie produktu mówi o tym, że dany produkt powinien posiadać zdjęcie, powinien posiadać opis długi, krótki oraz powiedzmy wypełnione kategorię takie jak: metadane, kategorie SEO, URL i inne rzeczy. W momencie, kiedy te dane zaimportowaliśmy do systemu, okazało się, że nawet dane produkcyjne, które teraz były, nie sprostały 100% wymaganiom tym, które muszą być do opublikowania tego produktu na zewnątrz, czyli my nie dosyć, że walidujemy pola, to jeszcze nie dajemy wysłać takiego produktu do eCommerce w momencie, dopóki ta cała walidacja nie przejdzie. A oprócz tego dajemy jeszcze ją informację do klienta o procencie wypełnienia poprawnych danych.

PP: Ok, czyli żebym dobrze zrozumiał, jeszcze też tłumacząc to troszeczkę. Rozumiem, że oprócz tego, że wdrażaliśmy Pimcore’a, to wsparliśmy również w porządkach w bazie danych. Obstawiam, że każdy związany mniej lub bardziej z branżą eCommerce zna bolączki nieaktualnych czy niepoprawnych danych produktowych. Dzięki temu faktycznie pozwoliliśmy na to, aby na start projektu po imporcie wszystkich tych danych do Pimcore’a i wysyłce do systemów eCommerceowych przepuścić to mimo ustalonej walidacji, czyli na przykład bez opisu, jeżeli na start dany produkt nie miał opisu, ale w tej chwili zespół Poczty Kwiatowej ma możliwość w łatwy sposób znalezienia danych i produktów, które przykładowo mają nieuzupełniony opis i poprawić to w ramach flow ustalonego w Pimcorze.

JL: Dokładnie, także jesteśmy w stanie w prosty sposób znaleźć dany produkt, który jest nie do końca uzupełniony, uzupełnić te dane lub przepuścić faktycznie w momencie, gdy stwierdzimy, że nie potrzebują tych danych, a mamy na przykład do opublikowania 1000 produktów, do których nie mamy jeszcze tych opisów.

PP: Ok, co dalej? Mamy już to wdrożenie, mamy pewien okres stabilizacji za sobą - czy temat jest zamknięty? Czy są jakieś plany długo i krótkoterminowego rozwoju projektu?

JL: Są plany i też musimy w dużym mierze zahaczyć o tematy, które dadzą jakby dużą przewagę klientowi oraz rzeczy, które już wdrożyliśmy. Są to dwa szeroko pojęte aspekty i myślę, że wszystkim znane, bo odbijają się w przestrzeni publicznej szerokim echem. Jest to AI - wdrożony m.in. chat GPT.

Po pierwsze, z jego pomocą na podstawie promptów jesteśmy w stanie przygotować opisy (długie lub krótkie), które potrzebujemy. W ten sposób jesteśmy w stanie wygenerować na podstawie wielu danych, które mamy, fajny zwięzły opis oraz od razu taki wygenerowany opis, jesteśmy w stanie przetłumaczyć. Tu posłużyliśmy się tłumaczem DeepL, którego wykorzystaliśmy do przetłumaczenia opisów.

Nadal dążymy do tego, żeby te opisy były jak najlepsze, jak najbardziej odpowiadające rynkowi oraz przetłumaczone na kilka języków. Dostając dany opis jesteśmy w stanie go przetłumaczyć szybko lub wygenerować na nowo. Dlatego nakład pracy wielu osób się zmniejszył, jeżeli chodzi o jeżeli chodzi o takie rzeczy. Co dalej?

Jako MVP wprowadziliśmy system do obiegu, który jest w stanie samodzielnie zarządzać informacją do eCommerce'ów. Idąc dalej, faktycznie jesteśmy przed przejściem na nową technologię, jeżeli chodzi o obsługę eCommerce'u. Mamy jeszcze kilka systemów zewnętrznych, z których świadomie na ten moment nie pobieramy danych. Tylko są one wysłane bezpośrednio do eCommerce'u, ale będziemy gdzieś tam sukcesywnie sobie dokładać kolejne klocki, w których ostatecznie na samym końcu projektu wyjdziemy z systemem, który będzie stricte, autorytarny jeżeli chodzi o dane produktowe.

PP: I będzie jednym źródłem prawdy. Uśmiechnąłem się wcześniej, jak wspomniałeś o AI - mimo wszystko jest to temat aktualnie dość mocno wykorzystywany, jeżeli nie powiedzieć nadużywany. Jednak fakt faktem, że jeżeli chodzi o tworzenie opisów produktowych czy tłumaczenia itd. to modele językowe operujące na bazie kilkudziesięciu tysięcy (czy podchodząc nawet przyszłościowo pod 100 tysięcy produktów) mogą pozwolić na odciążenie zespołu i skupienie się na jakościowych opisach.

Super, w takim razie powiedz mi jeszcze proszę tylko na sam koniec - rozumiem, że w tej chwili utrzymuje całość ten sam zespół, klient się nie zmienił, rozwijamy architekturę o kolejne funkcjonalności. Czy uważasz, że Pimcore jako narzędzie wspierające eCommerce, tak samo jak wszystkie tego typu rozwiązania, jest pewnym monolitem, który można wdrożyć i będzie spełniał oczekiwania biznesu i rynku długoterminowo? Czy raczej wymaga pewnych inwestycji, dbania o niego i rozwijania? Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

JL: Myślę, że jeżeli chodzi o każdy system - systemy zapomniane, te, które od lat nie są rozwijane oraz zadbane, to tak, jak z wszystkim innym, czy z samochodem, czy z czymkolwiek innym - ostatecznie nie wychodzi to nikomu nigdy na dobre. O to wszystko trzeba cały czas dbać i rozwijać. Jeżeli chodzi o system Pimcore’owy trzeba pamiętać, że jest to rozbudowane narzędzie, ponieważ Pimcore to nie tylko PIM, ale też cały szereg różnych innych rozwiązań dookoła tego, które pomagają i wspierają naszą pracę.

Warto o tym wspomnieć, że to nie jest jakby jedno narzędzie. Sam PIM może stanowić start w takim Pimcorze, jeżeli chodzi o samą architekturę. Ostatecznie możemy też rozwijać go w innych dziedzinach. Pimcore przypomina żywy organizm, więc jak przy każdym żywym organizmie musimy zadbać też o różne aspekty ( np. jeżeli chodzi o ciągłość działania, o zmiany, które się w eCommerce’ach dzieją, o zmiany w API itd). Tutaj też musimy pamiętać o tych aspektach, że będąc sercem i tą stroną aktywną faktycznie w tym układzie, w którym my jesteśmy, to musimy dbać o to, żeby nadążyć za systemami zewnętrznymi, które są w stanie to przetworzyć.

PP: Także to jest fajna myśl na koniec. Także słuchajcie, dzięki serdeczne za uwagę, za dołączenie i wytrwanie z nami do końca.

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, piszcie, możecie na pewno mnie znaleźć na LinkedInie, nie wiem jak Jacka?

JL: Tak oczywiście, zapraszam.

PP: Zostawiamy nasze dane kontaktowe - także zapraszamy, chętnie pogadamy.A tymczasem raz jeszcze dzięki i wydaję mi się, że z Jackiem lecimy. Mamy jeszcze jednego Pimcore’a do ogarnięcia w tej chwili, produkcyjnie, także czas na nas. Dziękuję!

JL: Dzięki. Trzymajcie się. Miłego Dnia!

Kontakt

Genialne pomysły nie mogą czekać!

Wyślij wiadomość